Recenzja filmu

Sadysta (2007)
Roland Joffé
Elisha Cuthbert
Daniel Gillies

Nie boli

<b>"<a href="http://www.filmweb.pl/FilmReview?id=224807" class="n">Sadystę</a>"</b>, jak wiemy z plakatów, podnieca ból. A ciebie drogi widzu? To pytanie zadawane nam przez kolejnych twórców ?
"Sadystę", jak wiemy z plakatów, podnieca ból. A ciebie drogi widzu? To pytanie zadawane nam przez kolejnych twórców ? starających się krytykować zjawisko, które współtworzą ? zaczyna być nużące. Powiedzmy sobie jasno: obie strony lubią cierpienie na ekranie. Inaczej my nie kupilibyśmy biletu, a oni nie nakręciliby filmu. Jeżeli wyjaśniliśmy już sobie wszelkie kwestie natury estetyczno-etycznej, możemy spokojnie zacząć się znęcać. Atrakcyjna modelka zostaje porwana i poddana torturom. Umieszczona jest w szczelnej piwnicy, otoczona kamerami i podsłuchami. Nie jest ona jednak przypadkowa ofiarą. Porywacz wie o niej wszystko, zna każdy lęk. I ma zamiar bezwzględnie to wykorzystać. Szybko też okazuje się, że nasza bohaterka nie jest więziona sama. Gdzieś za ścianą znajduje się bohater, który ją uratuje. A przynajmniej spróbuje to zrobić. Na pierwszy rzut oka widać, że fabuła bazuje na kilku innych filmach: motyw poddawania próbom uwięzionych osób to oczywiście "Piła", zaś tortury to "Hostel". Jednak to tylko powierzchowne asocjacje, bo tak naprawdę główny dług Roland Joffe zaciągnął u twórcy "Podglądacza" Michaela Powella. Nakręcony w 1960 roku "Podglądacz" to historia operatora, który za młodu dręczony był przez ojca, a w dorosłym życiu sztyletem ukrytym w statywie kamery morduje przypadkowo poznane dziewczyny, kręcąc zarazem ich ostatnie chwile. Film Powella jest jednym z najważniejszych filmów autotematycznych i punktem odniesienia dla wielu dzieł i dziełek, które chcą nam coś powiedzieć o grzesznych przyjemnościach, jakie niesie ze sobą kino. "Sadyście" do poziomu filmu Powella brakuje dużo więcej niż trochę. Między tymi dziełami jest przepaść, choć znając wcześniejsze filmy Rolanda Joffe, można się domyślić, że reżyser ambicje miał całkiem spore. "Sadysta" jako autorefleksja, czy też krytyka współczesnej kultury i relacji damsko-męskich jest, delikatnie mówiąc, powierzchowny. Zostawmy jednak na boku aspiracje i możliwości. "Sadysta" to film zdecydowanie dla fanów gatunku i jako taki wcale nie jest zły. Operuje ogranymi chwytami, ale robi to sprawnie. Joffe potrafi budować napięcie i duszną atmosferę. Film jest dobrze zmontowany i oczywiście brutalny. Miłośników gore czeka koktajl ze zmielonych organów, polewanie twarzy kwasem i wyrywanie na żywca zęba. Jak wiadomo filmy tego rodzaju mają przerażać ukazywaną przemocą, a nie straszyć. Nie należy więc się spodziewać podskakiwania na fotelu, bo właśnie coś nagle wyskoczyło z szafy czy spod stołu. Przy okazji premiery "Sadysty" zapewne powrócą standardowe pytania o to, po co robić takie kino i do kogo ma być ono skierowane. Padnie też może jeszcze kilka uwag o kryzysie duchowym i tym podobnych rzeczach. No cóż, "Sadysta" może się komuś podobać albo nie, ale filmy tego rodzaju są zjawiskiem kulturowym i cieszą się powodzeniem. Oczywiście można by się wdać w dywagacje na temat tego, czemu tak się dzieje i na czym polega ich fenomen, ale to nie czas i miejsce na to. Po prostu usiądźmy sobie wygodnie i bezpiecznie w fotelu kinowym, by poobserwować czyjeś cierpienie na filmie całkiem przyzwoitym w swoim gatunku.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Sadysta
„Sadysta” to film, którego głównym bohaterem jest, tak naprawdę, przemoc. Przemoc i hektolitry krwi – o... czytaj więcej
Recenzja Sadysta
Reklama filmu, czyli zwiastuny, zapowiedzi i plakat przekonują widza, że obejrzy film z gatunku horror z... czytaj więcej
Recenzja Sadysta
Robienie filmów od zawsze porównywano z pieczeniem ciast. Mamy przepis, którego musimy się kurczowo... czytaj więcej